wyzwania

piątek, 13 lipca 2012

Ja sobie radę dam

Niestety moje wyzwania finansowe z teoretycznych stały się praktycznymi.  Dziś mój ostatni dzień pracy i przymusowego urlopu. Czas rozglądać się za czymś nowym i jakoś przeżyć w tym czasie. Szczęście w nieszczęściu koniec tej pracy to dla mnie początek spokojnego życia, a że mamy piękne lato, kilogram arbuza kosztuje poniżej 2 zł to entuzjazm mnie nie opuszcza.




Przypominam sobie właśnie prezent który dostałam kończąc pracę w gazecie- jedynkę z moim zdjęciem i podpisem "Jestem Justynka i se rade dam" no i myślę że chłopaki z mojego działu (a byłam jedyną dziewczyną) trafili w punkt.

Przeczytałam ostatnio książkę o trochę moim zdaniem nędznym tytule "Jak być kobietą zadbaną finansowo" o książce opowiem innym razem. Dziś tylko kilka słów o metodzie budżetu na 6 kont. Który wydaje się być bardzo ciekawy- ale chyba jest utopią
Utrzymanie- czyli rachunki, opłaty, kredyty i jedzenie powinno stanowić 50 % naszych dochodów
pozostałe 50% powinno być podzielone w następujący sposób

10% oszczędzanie krótkoterminowe czyli na wakacje święta czy remont itd
10% oszczędzanie długoterminowe czyli na emeryturę
10% na naukę - rozwój 
10% na dobroczynność
i 10% które w każdym miesiącu trzeba wydać na przyjemności w nagrodę za to że udało się opanować ten system.

I tak może gdybym wiedziała to wcześniej teraz nie zastanawiałabym się na co wydać ostatnią pensję... 
Ale podliczyłam moje wydatki i udało mi się ustalić że aby ten optymistyczny plan był realny powinnam mieć przychody minimum 2700 miesięcznie- co już nie jest utopią.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz